czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział II

     Po dosyć długiej i męczącej podróży dotarliśmy na miejsce. Po opuszczeniu powozu, który dostarczył nas pod sam Hogwart, zacząłem się rozglądać. Szkoła tak bardzo nie ucierpiała po starciu z Voldemortem, więc można było szybciej wrócić i kontynuować naukę. Usilnie szukałem wzrokiem Sebastiana, lecz zdałem sobie sprawę z tym, ze chyba muszę przystopować. Zakochanie od pierwszego wejrzenia, to bezsens i kompletna głupota. Myślałem, że trzeba najpierw kogoś dobrze poznać, żeby móc dostrzec w nim to co pomogłoby bezgranicznie zaufać i powierzyć swoje serce, a ja czułem się jakoś inaczej. Pomimo tego, że rozmawiałem z nim tylko raz i widziałem zaledwie dwa, eksplodowałem wewnętrznie, tracąc wszystkie zmysły i możliwość trzeźwego myślenia. Wystarczyło, że lekko  musnął palcami moją skórę i już trząsłem się jak galareta. Ciepło przepływające przez moje ciało i to rytmiczne bicie serca, było dla mnie nowością, i chociaż wiem, że to może wydawać się dziwne, ale mam zamiar zagłębić się w to uczucie, chcę być szczęśliwy, dzielić się tym szczęściem z drugą osobą.
     W tym momencie mi przerwano myśl. Zostałem złapany za nadgarstek, więc szybko odwróciłem się i napotkałem Adriana, który patrzył na mnie pytająco.
- O, Adrian. - powiedziałem ciepło i rzuciłem podobnego rodzaju uśmiech.
-No, a kogo się spodziewałeś ? - zapytał z ciekawością, po czym dorzucił do swojego spojrzenia nutkę podejrzliwości.
- Nie, nikogo. Tak tylko myślałem ... Wiesz dawno tu nie byłem więc .. no rozumiesz mnie chyba nie ? -  zakończyłem w końcu tą beznadziejną odpowiedź kolejnym pytaniem. Adrian zerknął na mnie jeszcze raz sygnalizując, że się niepokoi i ruszyliśmy z bliźniakami do Zamku. 
Podążaliśmy do naszych dormitoriów za jednym ze Skrzatów Domowych, służących szkole , odłożyliśmy ciężkie bagaże, aby chwilę później razem z Adim, znaleźć się na Wielkiej Sali, usadawiając nasze arystokratyczne cztery litery na długich dębowych ławach. Pomieszczenie obdarzone przeze mnie uważnym spojrzeniem, było oświetlone przez wyczarowane na sklepieniu słońce, zbliżające się ku jego zachodowi i białym chmurom, które zdawały się nabierać lekko brzoskwiniowego koloru. Efekt tego był naprawdę imponujący i cieszył oko dosłownie wszystkich obecnych na Sali. Oprócz tego, od poprzedniego razu nic się nie zmieniło. No może doszło kilku nowych uczniów i powrócił Sebastian, który najwidoczniej miał już wcześniej załatwione to gdzie będzie mieszkał, bo spokojnie zajął miejsce wśród Ślizgonów i zaczął rozmowę. Zauważyłem również inną ciekawą rzecz... Dostrzegłem przy Stole nauczycielskim, nową osobę...  Długie kasztanowe, proste niczym drut włosy, które związane były schludnie w kucyk, duże oczy, przypominające te należące do profesor McGonagall siedzącej tuż obok, tylko jego były ciut bardziej nasączone kolorem. Miał wąskie usta, był dość wysoki i prezentował się naprawdę świetnie. Byłem zdziwiony, że przyjęto do szkoły kolejnego nauczyciela, podobno był komplet, ale nie zastanawiałem się na tym długo, bo dyrektor Snape zaczął swoją przemowę. 
- Witam wszystkich w nowym roku szkolnym, mam nadzieję, że jesteście odpowiednio przygotowani do zajęć ? - zapytał siarczystym głosem, lecz odpowiedziała mu tylko cisza. - Tak myślałem.
     Kiedy kochany dyrektor wygłaszał swój monolog, ja odruchowo rozglądałem się po Sali. Poznawałem to miejsce co roku od nowa, dowiadując się o nim coraz więcej. Przeskakiwałem spojrzeniem z twarzy na twarz, przypominając sobie wszystkich uczniów, kiedy ujrzałem miodowe oczy chłopaka, który tak mnie zafascynował jednym uśmiechem. Tu utkwił mój wzrok na dłuższą chwilę, dokładnie przyglądając się złotym niemalże tęczówkom. Zaraz z oczu zjechałem spojrzeniem na mały nosek, kości policzkowe i tak kuszące usta... Nie zwróciłem nawet uwagi jak nachalnie rozbierałem go wzrokiem, przygryzając przy tym dolną wargę. Chcąc ponownie pokonać drogę, której celem były oczy, napotkałem ten jego cudowny uśmiech i wzrok skierowany prosto na mnie. Zrozumiałem doskonale...  Patrzył na mnie od jakiegoś czasu i zauważył moje zainteresowanie jego osobą. Zaczerwieniłem się, ale to jakoś specjalnie mi nie przeszkodziło w dalszej obserwacji. Patrzyłem z jaką delikatnością wykonuje wszelkie gesty, pewnie był z arystokratycznej rodziny, bo nawet bułkę masłem smarował z grację i wdziękiem najwyższej klasy. Zastanawiało mnie tylko jedno... Jak to możliwe, że on jest w Slytherinie, przecież jego charakter jest zupełnie inny niż rodowych Ślizgonów takich jak Malfoy. Sebastian jest miły, uroczy i skryty, a wszyscy z tego Domu posiadający zwiększającą się z każdym dniem samoocene, wpędzają innych w sidła meczącej psychiki, która usiłuje nam uświadomić, że jesteśmy gorsi od wychowanków węża... No chociaż, ostatnio to się zmieniło, powiedziałbym, że poprawiły się jedynie kontakty pomiędzy Gryffindorem, a Slytherinem. Zapraszano nas na imprezy i prywatne spotkania, ale to nie było najdziwniejsze. Bardziej zaskakujące wydawało się to, ze Dracon i Harry nie toczyli tak zaciętej wojny, jakby zawiesili różdżki i zawarli niemy pakt pokoju. Spotykali się po zajęciach i bywało, że razem przychodzili na śniadanie. Życie w Hogwarcie diametralnie się zmieniło, ale osobiście mi to nie przeszkadza...
     Przerywanie mi rozmyślań dołączyło do nowych tradycji. Usłyszałem donośny głos dyrektora, który nie wyrażał zbyt wielu emocji, zresztą jak zawsze.
- Teraz mam zaszczyt, przedstawić wam Josh'a McGonagall. - powiedział krótko, a po pomieszczeniu dało się słyszeć zdziwione westchnięcia i ciche rozmowy. - Widzę, że jesteście zaskoczeni - dodał z ironicznym uśmieszkiem. - Jest to syn naszej profesor, postara się podszkolić naszych sportowców, by stali się jeszcze lepsi, silniejsi i o wiele bardziej wytrzymali w tym co robią, a jeśli myślicie, że to będzie takie łatwe i to jesteście w ogromnym błędzie. Nie obędzie się bez potu, krwi i litrów łez. - dopowiedział z satysfakcją w głosie i chwilę później ustąpił miejsce nowemu nauczycielowi. Zastanawiałem się czy będę musiał nazywać go profesorem, czy może jako sportowcowi to miano mu nie przysługuje. Wydawał się być inny niż wszyscy nauczyciele, był otwarty, strasznie tajemniczy i niezwykle miły dla uczniów. Ciekawiło mnie ogromnie jaka będzie jego przyszłość w murach tego Zamku. 



Taki rozdział bezsensu, ale no cóż jeszcze muszę się podszkolić. xD
Pokornie proszę o komentarze c; 

3 komentarze:

  1. Witam cię bardzo serdecznie, tu Satoko z aska. Trochę mi przykro, bo chyba zapomniałaś mnie poinformować o nowym rozdziale, ale cóż, zdarza się. Sama trafiłam na twego bloga i miło, że dodałaś dalszą część opowiadania. Zabieram się więc do analizy. C:
    Zacznę od części językowej i wizualnej. Bardzo się cieszę, że pojawiły się akapity. Ty na pewno też zauważyłaś różnicę w wyglądzie, prawda? :) Teraz tekst łatwiej się czyta, z czego niezmiernie się cieszę. Przejdę do błędów. Trochę błędów ortograficznych i literówek odnalazłam, ale nie jestem ekspertem, żeby je wytykać. Polecam ci jednak opcje sprawdzania błędów w Wordzie, to naprawdę pomaga. Jeśli popełnisz błąd to zostanie on podkreślony przez co łatwiej ci będzie go poprawić. Muszę się też przyczepić to interpunkcji i zdań. Zdania wielokrotnie złożone nie są błędem, lecz trzeba używać ich mądrze i odpowiednio stawiać przecinki. Niektóre zdania tworzone przez ciebie są gigantyczne, a niepotrzebnie. Przytoczę tu fragment : „Po opuszczeniu powozu, który dostarczył nas pod sam Hogwart, zacząłem się rozglądać, szkoła tak bardzo nie ucierpiała po starciu z Voldemortem, więc można było szybciej wrócić i kontynuować naukę.” To zdanie można bardzo ładnie podzielić na dwa. Wyglądałoby to mniej więcej tak : „Po opuszczeniu powozu, który dostarczył nas pod sam Hogwart, zacząłem się rozglądać. Szkoła tak bardzo nie ucierpiała po starciu z Voldemortem, więc można było szybciej wrócić i kontynuować naukę.” Na przyszłość radziłabym ci czytać napisany rozdział trzy razy, po dokładnym przeczytaniu sama będziesz wiedziała gdzie postawić kropkę czy przecinek. To chyba tyle z części gramatycznej.
    Czas na część fabularną. Otóż nasz Aleks zachowuje się trochę jak zakochana, piskliwa nastolatka w okresie dojrzewania. Takiego mętliku emocjonalnego to raczej nie zobaczysz u żadnego faceta, a już na pewno nie powinno być go u Aleksandra takiego jak go opisałaś. Ogólnie trochę dziwi mnie ten szybki rozwój akcji, powinnaś podtrzymać czytelnika w napięciu, a tu od razu lecisz z wątkiem wielkiej miłości. O czym będziesz pisać za kilka rozdziałów? Przecież oni już zaraz będą parą, a wtedy co? Ja osobiście wole jak fabuła nie leci jak zając. Jeśli chodzi o samą akcje, to po prostu leży. Nie dzieje się nic ciekawego. Oprócz rozterek umysłu Aleksa nie zaserwowałaś nam żadnej ciekawostki. Jak już jest ten Adrian i moi rudowłosi ulubieńcy, to czy jako przyjaciele Aleksa nie powinni więcej się udzielać? Bo jak na razie to ten dialog z początku zapowiadał się dobrze, po czym umarł jak chomik w odkurzaczu. Przepraszam, za takie stwierdzenia, ale nie potrafię tego lepiej skomentować. Niespodzianką dla mnie był jednak pan Josh, którego jednak od razu powiązałam z McGonagall przez porównanie ich oczu. A no właśnie. Jej nazwisko piszemy przez podwojone ‘l’ a nie jedno, jak ty to napisałaś. Ogólnie to spodobał mi się pomysł z nowym nauczycielem, mam nadzieje, że będzie sympatyczną postacią. C:
    No to koniec mojej rozpiski, niech chcę cię zamęczać czytaniem. Pracuj dalej nad swoimi umiejętnościami pisarskimi, bo masz potencjał i byłoby szkoda go nie wykorzystać. Czekam na następny rozdział, Satoko Ayano Orihara. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Aleks jest jaki jest, sam nie potrafi wytłumaczyć swojego zachowania. Zachowuję się jak to nazwałaś " piskliwa nastolatka w okresie dojrzewania",po części zresztą tak jest. Zakochuje się od pierwszego wejrzenia i stawia wszystko na jedną kartę... Doskonale wiem, że popełniam ogromne błędy, postaram się wszystko skorygować. Rozbudowane zdania piszę od małego, ale staram się nad tym zapanować. Co do rozwinięcia akcji, to jest dopiero II rozdział, więc spokojnie, coś napewno się stanie. Oczywiście nie jestem pewna, czy to się w ogóle spodoba ale no raz się żyje. Przyjaciele Aleksa również znajdą miejsce w tym opowiadaniu, ale to jeszcze nie teraz. ^^ Dziękuję za uwagi i rady z Twojej strony, naprawdę dają mi do zrozumienia co muszę poprawić. :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zagubiona nastolatka otwiera ci drzwi do swojego światka. Czy skorzystasz z okazji i odwiedzisz jej małą Nibylandię?
    Serdecznie zapraszam cię na mojego nowo założonego bloga, w którym znajdziesz felietony, refleksje, recenzje, partówki i wszystko co wyjdzie spod mojej ręki. c:
    http://obserwuje-i-zapisuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń